środa, 12 września 2012

piękna złota jesień

dot dot dot

w sumie powinnam zacząć inaczej:

kap kap kap.

Za oknem psiajucha parszywa, wieje, leje, a moja lodówka dostaje paskudnego pierdolca. Buczy i krzyczy "przestań co chwile mnie otwierać!". Nie dogadujemy się ostatnio. Ona pusta, ja pełna.

Na starość robię się jakoś bardziej ludzka. Cały dzień spędziłam z Disney'em i co chwile się wzruszałam. Irytujące, bo moje gruczoły łzowe nie wyrabiają się w takim tempie. Po prostu królestwo Królowej Śniegu zaczyna topnieć, a gdzie tam do wiosny.

Powoli zaczyna mi się klarować plan zajęć. Poniedziałek zaczynam z impetem: Transport Ciepła i Masy. Ale póki co się nie zniechęcam. Czuję się pod tym względem jak napalony szóstoklasista, który zaraz wkroczy do nowej szkoły, z zapałem, energią i chęcią wielkich zmian. Zobaczymy kiedy mi przejdzie. Podejrzewam, że z pierwszym budzikiem 1go października.

Blisko 50 wglądów na naszego bloga. Albo jesteśmy desperatami i średnio dwa razy dziennie sprawdzamy, a nóż jakiś anonim napisał coś błyskotliwego, albo faktycznie, gdzieś już poszliśmy w świat.

Dalej mam wypalone pół twarzy, co chwilę kładę jakieś domowe jogurtowo-owsiane maseczki, pije jakieś świństwa, łykam witaminy. Mam nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo, nie chcę iść na uczelnie jako Hiob. Już mi wystarczy że wyglądam jak Venus Boticelli'ego z poprawką na krótkie włosy.

Chris mi nie odpisał, ale to raczej dobrze, zwłaszcza, że byłam do tego stopnia znudzona jego osobą, że większość podróży przespałam. Zwłaszcza, że był zagorzałym katolikiem i homofobem. A za cel swojej podróży wziął uświadomienie mi co jest "dobre" a co "złe".

Naprawdę lubię moją trzyosobową paczkę ze studiów. Krystian, Mateusz i ja. Ale prawdopodobnie Krystian odpadnie. Ze względu na to, że nie zaliczył fizy w pierwszym semestrze, to teraz nie może podejść do egzaminu. Dlatego obowiązkowo musi zdać organe i bmigo, a póki co się na to nie zapowiada. Siedzi i biadoli. Jednym z mniejszych powodów, dla których lubię z nim spędzać czas jest właśnie to narzekanie. Słucham go, obserwuję jego podejście do studiów i pracuję nad sobą, żeby w żadnym wypadku tak nie skończyć. bueee, nie potrafie. bueee, nie uda mi się. bueee to za trudne. bueee.
I teraz zastanawiam się, jakby to było, gdyby Krystian wyleciał. Wytrzymalibyśmy we dwójkę z Mateuszem, czy wpadłby w bardziej męskie towarzystwo? Sam z siebie, czy wektorem sprawczym byłaby Kaśka?

Ding! 21:15 i pranie gotowe. Tym radosnym akcentem kończę i wrzucę bardzo przeciętną piosenkę, której słuchałam pisząc ten bełkot.


http://www.youtube.com/watch?v=lkGhDHP093M


1 komentarz:

  1. Moja droga, to że okazujesz emocje... Broń boże nie sprawia, że stajesz się bardziej ludzka (ale to tak nawiasem) :)
    Miło, że wiesz jaki masz plan. Ja jak narazie rzucam kostakami i zstanawiam się kurwa, gdzie popełniłem błąd. Chyba w tym, że zdecydowałem się na taki a nie inny uni.
    PRACA BOLI, ALE TWARZ SIĘ GOI PIĘKNA BYŁA JESTEŚ I BĘDZIESZ! Tylko, że po jakimś czasie piękna bez syfów!
    No to dobrze, że nie odpisał. Boje się ludzi, którzy "wiedzą wszystko".
    Biedny Kryst. Sprawa z Mateuszem jest warta obserwacji.

    OdpowiedzUsuń