wtorek, 2 października 2012

you told me we were fighters...

Primo: KOŃ

Koń ma się nieźle. Lepiej niż ja przy nim. Po kastracji została wyłącznie blizna i wczoraj eksperymentalnie wpuściłam go do klaczy (3 klacze z czego jedna w ciąży + 2 źrebaki). No i zaczęła się wojna. Daga; ta w ciąży strasznie schizuje i przegania go co chwilę po całym padoku. Biedny wczoraj nie miał jak zjeść, bo cały czas go odganiała od stada. Ostatecznie Mikołaj sypnął mu trochę trawy w inne miejsce.
Dziś skończyłam wcześnie, bo o 14, wrzuciłam coś na ząb i pojechałam do kunia. Poszliśmy na spacer, to na widok luźno puszczonej klaczy ruszył za nią, a ja na końcu uwiązu. Więc standard, próby siłowe, perswazyjne, wszystko na nic. Mam jakiegoś muła, a nie konia.

Spędziłam też trochę czasu z Mirelą. Prawdopodobnie bat i całą resztę zniszczyły/wykradły inne dziewuchy, które tam przychodziły w trakcie wakacji... ale też nie mam się co wkurwiać, winnego nie złapałam za rękę, więc mogę być zła wyłącznie na siebie.

Secundo: SESJA

Organa zdana. Mechana oblana. Byłam dziś się kłócić i jedyne co wywalczyłam to odpytkę w przyszłym tygodniu. Także jestem dobrej myśli, dopóki nie będę się musiała pierdolić z przedłużaniem sesji dla takiego gówna.

Tertio: STUDIA tak generalnie...

Jedyne o czym mogę opowiedzieć to miałam dziś pierwsze laborki z organy. [Wtorki moja miłość: 8-14 lab organa, 14:15 - 18:00 lab bkiig]. Nigdy w życiu nie uczestniczyłam w tak długim i w sumie ciekawym szkoleniu bhp. Opowiadał o przypadkach, które się wydarzyły u nas, jak koleś stracił ręce, jak ktoś się podpalił, jak ktoś stracił wzrok, jak ktoś miał zapaść i ledwo go odratowali... No masakra. Powiedział, że to jedno z najgroźniejszych lab, w jakich będziemy uczestniczyć.
Każde zaj odbywają się z innym prowadzącym. Przejrzałam już sobie wstępnie materiały i np. 10 stron ciurkiem teorii. I nie ma żadnego podziału na sekcję, jesteś skazany na siebie i odpowiadasz za wszystko...
Także sramy po gaciach, kupa nauki, starsze roczniki narzekały... I wszystko dla marnych dwóch punktów...

Quatro: MARTI ale tylko w trzech słowach

Póki co jest naprawdę fajnie. Tylko w sumie dalej mało się znamy. Miałyśmy mało okazji do takiego klachania... No i jedyne na co mogę narzekać, to ilość wody, którą zużywa. Hektolitry dziennie. I deski nie spuszcza na dół...
Póki co nie sprzątała, więc nie mogę o tym wyrazić zdania. Ale myje po sobie naczynia (w bieżącej wodzie...) i tyle dobrze. No i próbujemy wprowadzić OFS, staramy się zmieścić w 60zł tyg (30zł/os) i idzie nieźle. Tylko ciężko ją przekonać do gotowania i przede wszystkim do szybkich zup-kremów.

Ale wiesz, w sb wyszłyśmy do Bramy, gadała ze wszystkimi, nawet z Bender, myślałam, że może będzie skrępowana taką ilością nowych ludzi, ale jest bardzo towarzyska... I to mi się podoba.

I co jeszcze... Zamyka się w pokoju, trochę jak Kamil. Taką sobie odosobnię zrobiła, ale w sumie spoko. Bo z jednej strony szanujemy swoją prywatność, mamy ciszę i spokój, a z drugiej też gadamy. Blaaaa

Quinto y ultimo: ADAM

No. To mam plotki z drugiej ręki. Sylwia-> Kasia -> ja...
Adam faktycznie wykupił to mieszkanie z Moniką. Mieszkają razem. I generalnie tylko barmani o tym wiedzą i Ojciec Jasiu. Kurwa. No i oczywiście poszła wielka plota i nagonka na Adama. Że... co to ma być, ma laskę, z którą już mieszka, a tu tańczy z jakąś inną do (uwaga!!!) Paktofoniki.
Podobno do mnie bezpośrednio nic nie mają, zostałam anonimową laską. Ale chuj mnie strzela, Jaś koło nas tańczy i się uśmiecha. Ja myślałam, że serdecznie, a tu zbierał materiały na kamerlikowe pogaduchy. KUREWA! I jeszcze się wkurwiłam na Kasię jak mi powiedziała, że Sylwia mnie lubi. A jak jej zacytowałam sylwinego smsa "ja jej nie lubię, jest głupia i brzydka..." to się wyprała, mimo, że sama mi go w okresie Leha na głos czytała O_o

No i ja tego nie rozumiem. Mają otwarty związek, że tak z każdą się całuje?! Gdyby był nieszczęśliwy to by to skończył i na pewno nie angażowałby się w wykupowanie mieszkania.
Ale z drugiej strony, laska czeka na niego w łóżku, a on mnie całuje w krzakach pod domem.
Dzięki Bogu, że nie w Bramie, bo zaś bym się tam rok nie pokazywała. Już wystarczy, że spierdoliłam ze schodów.

W ogóle to jest oczywiście objęte ścisłą tajemnicą. Kasia nie może się dowiedzieć, bo poleci do Sylwii. Wydaje mi się, że Adam będzie bardziej dyskretny. Chyba, że powie Jasiowi, to jest duuupa zbita. Zwłaszcza, że kroi mu się dyskusja i nie zdziwiłabym się, gdyby to wszystko na mnie zwalił.

I mam ochotę pójść faktycznie na tę herbatę i się go wprost zapytać, co on odpierdala. I nie jako napalona na niego od lat, tylko faktycznie po przyjacielsku jak za starych dobrych czasów sobie pogadać. Bo może ja czegoś w tym systemie damsko-męskim nie rozumiem...

Więc wychodzę z założenia, było miło, ale to by było na tyle.

I chyba trochę mi wstyd, bo wiedziałam o jego lasce (oczywiście dane sprzed roku, więc mogło się coś zmienić), a jednak się dałam.

Głupie sentymenty.

http://www.youtube.com/watch?v=WRwu_AHzxkg

PS. Nie umiem wklejać, żeby można było na blogu słuchać.

2 komentarze:

  1. 1. Może jeszcze za wcześnie by tak go na klacze wyrzucać. No cóż nie znam się, pewnie sobie z tym wyśmienicie poradzisz.
    2. Congratsy! To teraz tylko rozwalić go rozmową i super! Dumny wy chuj!
    3. Hag bez ręki... dziwne.... Uważaj tam na siebie. Nie sraj w gacie, tylko je spinaj i do roboty rodacy!
    4. Wszystko lepsze! Daj jej wszystko co chcesz, póki co sprawiła Ci jedynie przyjemność. Co do gotowania to pewnie będzie się musiała przyzwyczaić.... a może nawet na tej płaszczyźnie zbudujecie swoją przyjaźń ( o jaki ja żenujący i patetyczny).
    5. Ta sprawa mi śmierdzi! Kasia, Syl. Kurcze co za ludzie. W ostateczności mam nadzieję, że Adam wybroni Cię z całej sytuacji jak Twoje imię padnie na stół. Oczekiwałbym od niego przynajmniej takiej formy szacunku... Zresztą trza poczekać.

    OdpowiedzUsuń
  2. w dupę se wsadź te pięć zdań. Akcentuję każdę ę.

    OdpowiedzUsuń